Czy gramy na zwolnienie Ancelottiego?

Po wczorajszym meczu raczej jest pomiędzy kibicami spora gorycz, zastanowienie i złość.
Dlaczego my tak gramy? Dlaczego mając tak cholernie dobry skład dopakowany gwiazdami nie potrafimy mieć kompletnie ŻADNEGO planu na grę? Ten skład to miała być nowoczesna era Los Galacticos. Skończy się tak samo jak pierwsze Galacticos?
Wczorajsze spotkanie z Valencią to.. hm.. żart. Ale, gdyby to był chociaż dobry żart to byłoby pół biedy, jednak w momencie, w którym gramy totalnie bez żadnego planu ani zamysłu to nie można się smiać, a zastanawiać co jest nie tak.
Czy oni grają na zwolnienie? Można tak pomyśleć, ale nie popadajmy w skrajności.. Carlo Ancelotti uchodzi za jednego z najbardziej lubianych i szanowanych trenerów w świecie futbolu, zwłaszcza przez samych zawodników. Jest znany z tego, że potrafi stworzyć dobrą atmosferę w szatni, a jego styl zarządzania opiera się na zaufaniu i spokoju. Wielu graczy, takich jak Benzema, Modrić czy Kroos, wielokrotnie podkreślało swoje zaufanie do niego. Trudno więc byłoby sądzić, że piłkarze Realu celowo graliby na jego zwolnienie, skoro głosy z szatni są wyłącznie pozytywne.
Pisząc jednak ten tekst naszła mnie pewna myśl.. Dlaczego gra Lucas Vazquez? Odpowiedź oczywiście znam - Carlo Ancelotti. Pomyślcie tylko co, gdyby trenerem Realu był Zizou, Xabi, Flick... Już wiecie do czego dążę? Carlo Ancelotti stawia na swoich "żołnierzy" i tylko cud w postaci jego syna, Davide daje nam możliwość zobaczenia Gulera, Endricka i innych młodziaków. Gdyby tylko Włoch nie był naszym trenerem to Jesus Fortea (o którym z resztą napisałem tekst. Wkleję go w komentarzu) czy Alex Jimenez graliby pierwsze skrzypce na prawej obronie. Już byliby troszkę doświadczeni na tym poziomie. Wystarczy wyciągnąć z szafy młodzianów (tak jak z Asencio) i dać im minuty na boisku. Vazquez z meczu na mecz jest coraz gorszy. Choćby ktokolwiek chciał mi wmówić, że Fortea czy Jimenez będą gorsi od Vazqueza to po prostu bym go wyśmiał.
Dodatkowo, Vazquez wiedząc, że może chodzić na głowie w meczu i kopać się po czole nie stara się tak, jak starałby się, gdyby musiał walczyć o wyjściowy skład.
Carlo Ancelotti to beton, każdy doskonale o tym wie. Spotkania, które nadchodzą to ostatnia szansa dla Włocha. Jeżeli przegramy dwumecz z Arsenalem i skompromitujemy się z Barceloną w finale, to najprawdopodobniej jego druga kadencja dobiegnie końca. A wy jak uważacie? Włoch przetrwa?
