📢Athletic Bilbao - Real Madryt - Wnioski pomeczowe

Czwartego grudnia odbyło się spotkanie pomiędzy Athleticiem Bilbao a Realem Madryt w ramach dziewiętnastej kolejki LaLiga. Spotkanie odbyło się na San Mames w Bilbao. Zwycięsko z tej rywalizacji wyszli gospodarze pokonując Los Blancos 2:1. Jedyną bramkę w tym spotkaniu dla Realu zdobył Angielski zawodnik Jude Bellingham.
Gra Realu Madryt
Rywalizacja rozpoczęła się szybko i również szybko mogliśmy stracić pierwszą bramkę. Bilbao weszło doskonale w to spotkanie. Drużyna Ancelottiego gubiła się pod wysokim pressingiem Rojiblancos co prowadziło do wielu strat. Aurelien Tchouameni powrócił do kontuzji, ale nie takiego powrotu spodziewał się Francuz. Defensywny pomocnik popełniał masę błędów, które prowadziły do strat i kontr Athleticu. Doskonała dyspozycja pary stoperów ratowała nas w pierwszych 45 minutach. Ruediger oraz Asencio zaliczyli bardzo dużo kluczowych odbiorów oraz przechwytów, które uratowały nas przed stratą bramki. Fran Garcia podobnie jak Tchouameni w pierwszej połowie wyglądał jak dziecko we mgle. Hiszpan był niedokładny przez co tracił piłkę. Doprowadziło to do trzynastu strat piłki w czterdzieści pięć minut! W grze ofensywnej Los Blancos brakowało wszystkiego. Nie tworzyliśmy w pierwszej połowie praktycznie żadnych akcji. Jak mamy zdobyć bramkę, skoro w ataku jesteśmy totalnie bezjajeczni? Kylian Mbappe jak i Rodrygo nie byli w stanie stworzyć żadnej groźnej sytuacji, która mogłaby zagrozić bramce Athleticu. Nie może to tak wyglądać skoro atak Królewskich reprezentują takie nazwiska. Druga połowa to kontynuacja gry bez jakiegokolwiek planu. W 53 minucie Athletic objął prowadzenie po błędzie Raula Asencio. Ruediger był faulowany w polu karnym Bilbao co doprowadziło do rzutu karnego. Kylian Mbappe kolejny raz nie trafił z jedenastu metrów. Gra w ataku Królewskich poprawiła się w drugiej połowie, ale nadal nie wyglądało to tak jak miało wyglądać. Nadal nie byliśmy w stanie zagrozić bramce Bilbao, aż do 78 minuty, gdy Jude Bellingham strzelił bramkę na remis po obronie bramkarza Athleticu. Chwile później Fede Valverde popełnił katastrofalny błąd, który doprowadził do straty bramki przez Królewskich. Drużyna Realu Madryt grała dzisiaj bez jakiegokolwiek planu na to spotkanie. W fazie ataku nie wiedzieliśmy co mamy robić. Bardzo dobra dyspozycja obrońców uratowała nas przed stratą większej ilości bramek.
Raul Asencio i Fede Valverde
Hiszpan zagrał solidne spotkanie przeciwko Bilbao. Miał kilkanaście kluczowych interwencji i odbiorów, był to kolejny dobry mecz obrońcy. Popełnił natomiast błąd przez który straciliśmy pierwszą bramkę. Każdemu zawodnikowi może zdażyć się taka sytuacja tym bardziej obrońcy, który ma tak mało doświadczenia tak jak własnie Asencio.
Federico Valverde tak samo jak Raul zagrał solidne spotkanie. Jak zawsze pracował na całym boisku za trzech. Takich zawodników się docenia. Urugwajczyk tak samo jak przywołany Asencio popełnił kolosalny błąd, który doprowadził do straty bramki przez Królewskich. Każdemu może się to zdażyć, na nasze nieszczęście stało się to dwa razy w tak ciężkim spotkaniu.
Aurelien Tchouameni i Fran Garcia
Francuski pomocnik defensywny podczas meczu z Bilbao wrócił do gry po kontuzji. Wyszedł od pierwszych minut i był na murawie jak dziecko pozostawione przez rodziców w centrum handlowym. Francuz był totalnie zagubiony, niedokładny, prowadził do wielu strat oraz zagrożeń. Powinien zostać zmieniony szybciej niż w 71 minucie.
O występie Frana nie trzeba chyba wiele dodawać. Był w tym meczu po prostu fatalny. Hiszpan stracił 17 razy piłkę w całym swoim występie. Tak samo jak Tchouameni powinien zostać zmieniony o wiele wcześniej.
Kylian Mbappe
Francuz kolejny raz zagrał bardzo słabo. Nie miał zbyt wiele sytuacji, a gdy już do takich dochodził to słabo je wykańczał. Nie trafił również karnego, tak samo jak z Liverpoolem. Francuski napastnik po prostu nie jest w stanie unieść tej presji, która jest na niego nałożona. Przecież nie stracił wszystkich umiejętności w pół roku prawda? Prawda?
Carlo Ancelotti
Nadal uważam, że posada Włocha jest bezpieczna, ale tylko przez to, że zdobywamy punkty ze słabszymi rywalami. Każdy pojedynek z mocniejszym rywalem kończy się tak jak dziś. Wygląda więc to tak, że nie mamy planu na grę i wyglądamy jak dzieci we mgle. Nie może to tak wyglądać, absolutnie nie może. Przecież jeżeli Carlo Ancelottiemu trafiłby się taki tydzień jak Santiago Solariemu w 2019 roku, gdzie miał dwumecz z Ajaxem oraz mecz z Barceloną to Włoch by poleciał z tego klubu. Na korzyść Carletto działa to, że nie weszliśmy jeszcze w decydującą fazę sezonu. Jeżeli w przyszłym tygodniu przeciwko Atalancie będziemy wyglądać tak jak dzisiaj to z Ligą Mistrzów możemy się pożegnać co może być też pożegnaniem Carlo Ancelottiego. Zobaczymy co czas przyniesie.


